Bo miejsca tworzą ludzie – teatr NoPlace

Teatr NoPlace, prowadzony przez Beatę Siwicką, działa od 2010 roku, kiedy to w ramach akcji „Szpik pozwala ujść z życiem” (dla tych, którzy nie pamiętają akcja poświęcona promocji dawstwa szpiku) w gościnnych progach Teatru Kamienica wystawione zostało po raz pierwszy przedstawienie „Oskar i Pani Róża”. Potem, jak to zwykle bywa, pojawiały się kolejne klasowe przedsięwzięcia, jak i regularne powroty spektaklu „Oskar i Pani Róża” w ramach hucznie świętowanego w No Bell dnia życzliwości. Gdzie więc kryje się wyjątkowość NoPlace? W założeniach, w sposobie realizacji, w budowaniu wspólnoty.

  1. Oskar… i ja!

Wszystko zaczęło się rzeczywiście od przedstawienia „Oskar i Pani Róża”, adaptacji powieści Érica-Emmanuela Schmitta. Przedstawienie stanowiło jeden z ważniejszych elementów akcji „Szpik pozwala ujść z życiem“. Był to i jest sposób artystycznego wyrazu oraz wprowadzenia do tematyki choroby, białaczki, dawstwa szpiku i śmierci oczywiście. Ponieważ akcja „Szpik pozwala ujść z życiem“ nie była jednorazowym „występem“, to również nie było nim przedstawienie. Nauczycielkom opiekującym się projektem – Beacie Siwickiej i Magdalenie Ołdakowskiej – udało się zaszczepić w uczniach (najpierw liceum, potem gimnazjum) ideę przekazywania sobie odpowiedzialności za ten spektakl. Klasy opuszczające szkołę, po kilku latach wystawiania spektaklu w murach szkoły, w innych placówkach, podczas specjalnych wydarzeń edukacyjnych, przekazywały role i odpowiedzialność kryjącą się za nimi swoim młodszym następcom. Do tej pory gra w przedstawieniu „Oskar i Pani Róża“ to zaszczyt i niebywałe emocje z tym związane. Pojawiające się nie dlatego, że mówią tak dorośli, tylko dlatego, że uczniowie sami tak czują i wcale nie boją się o tym rozmawiać. Tutaj nikogo nie trzeba przekonywać, że sztuka ma swój społeczny wymiar i siłę rażenia nieporównywalną z niczym innym.

  1. no…Place?

Skąd nazwa? Z braku miejsca oczywiście. Szkoła niestety nie doczekała się jeszcze profesjonalnej sali teatralnej (choć są już projekty zakładające powstanie takowej). W związku z tym teatr nie ma do końca swojego miejsca. Próby odbywają się najczęściej w sali polonistycznej, która przy okazji zamienia się również w rekwizytornię, magazyn dla scenografii i kostiumów. Wiele dzieje się więc w mikroskali i naszej wyobraźni. Czy to źle? Oczywiście wygodniej pracowałoby się w nieco bardziej sprzyjających warunkach przestrzennych, ale paradoksalnie ten brak miejsca nas zbliża. NoPlace tworzą uczniowie, a nie sala prób. To uczniowie organizują przestrzeń, to oni niejednokrotnie walczą o kostiumy do przedstawienia, to oni pomagają przy budowie scenografii (choć tutaj dzielnie wspiera nas @JarekMalarz).

  1. Bo liczy się słowo

Repertuar teatru NoPlace niejednego może zadziwić. Słyszeliście bowiem o gimnazjalistach co to grają „Fizyków” Friedrich Dürrenmatta, „Poskromienie złośnicy“ Williama Shakespeara czy „Mieszczanin szlachcicem“ Moliera?

Repertuar ambitny, ale – jak udowadniają dotychczasowe występy – dobrany do sił, możliwości i oczekiwań. Tak, tak oczekiwań. Najpierw to uczniowie decydują, czy chcą grać komedię, dramat obyczajowy czy tragedię. Wspólnie zastanawiają się, czy będą sięgać do klasyki czy jednak kierować się w stronę bardziej współczesnych tekstów. Bo przede wszystkim o tekst tutaj chodzi. Pani Beata dobiera tekst nie autorytatywnie i kierując się własnym gustem, a uwzględniając grupę aktorów, ich możliwości, temperament, sposób spojrzenia na rzeczywistość. Są to oczywiście utwory znane i cenione, zaliczane do kanonu dramatyczno-teatralnego, uczniom gimnazjum jednak zupełnie obce. Przyjęcie roli i rozpoczęcie pracy nad nią okazuje się otwarciem przestrzeni na prawdziwy dialog z tekstem. Przygotowanie roli to w dużej mierze czas poświęcony odkrywaniu wartości i głębi słowa. Nagle okazuje się, że klasykę można czytać, można rozumieć, można o niej dyskutować, a nawet (ba!) może ona poruszać.

  1. Tak wiele

„Oskar i Pani Róża” i do 2015 roku dwa inne przedstawienia w roku. Potem „Oskar i Pani Róża” oraz 4 inne przestawienia. W tym roku przed nami już III wieczór teatralny, kiedy to zaprezentowane zostaną owe 4 przedstawienia. Dodatkowo, obecnie w przygotowaniu jest jeszcze 5., dedykowane na konkurs teatralny, który już w marcu w konstancińskiej „Hugonówce”. Jak to możliwe, że udaje się przygotować aż tyle projektów (wszystkie pod opieką tego samego nauczyciela)? Bo tutaj każdy czuje się ważny, każdy uczeń ma swoją rolę. W spektaklu udział bierze każdy uczeń w klasie, a nie tylko Ci, którzy świetnie czują się na scenie. Niejednokrotnie już obserwowaliśmy wielkie przełamywanie barier, odkrywaliśmy w naszych uczniach potencjał komediowy, o który nigdy w życiu byśmy ich nie podejrzewali. Uczymy się współpracy, wzajemnie ciągniemy się do góry, ale i ratujemy się nawzajem, kiedy tylko trzeba. Czy znacie lepszą naukę inteligencji emocjonalnej w praktyce?

Każdy uczeń NoBell opuszcza szkołę zagrawszy w minimum 3 przedstawieniach. Efekt? Nie tylko świetnie zna tekst sztuk (czyli innych utworów niż tylko tych wyznaczanych przez obowiązkową listę lektur), często z pamięci cytuje liczne partie tekstu, nie tylko zna bohaterów, ale i się z nimi zaprzyjaźnia, rozumie ich punkt widzenia, potrafi z nim dyskutować, bo tekst zaczyna ujawniać swoje odniesienia do rzeczywistości. Ale to nie jedyne korzyści. Czy da się bowiem wymierzyć wiarę w samego siebie, której wymaga wyjście na scenę i pokonanie własnych słabości, czy da się zważyć tę dumę, którą czuje się podczas oklasków, czy da się określić siłę więzi, które rodzą się w ramach wspólnej walki o jak najlepszy efekt?